Zwyczaj pierzodarcia w Solcu nad Wisłą
Dawniej na wsi, zgodnie ze starym zwyczajem, zimowe wieczory upływały pod znakiem darcia pierza przez mężatki, panny, kumy, sąsiadki, kolejno w większości domów. Trzeba było przecież przygotować wiano młodym pannom, a rodzinom pierzyny do spania. Teraz potrzeby są inne,
a tradycja darcia pierza pokazywana jest jedynieformie widowiska folklorystycznego.
24 stycznia w Gminnym Ośrodku Kultury w Solcu nad Wisłą odbyło się pierzodarcie. Widowisko przygotowane przez Zespół Śpiewaczy Powiślacy.
Poznaliśmy wielopokoleniową rodzinę; seniorkę rodu Janową, gospodynię Maciejową jej dwie córki: Wiśkę i Zośkę, siostrę Maciejowej Hanusię, która przyjechała w odwiedziny z miasta, gospodarza Macieja, wnuczkę Jagusię oraz sześć kobiet, które na zasadzie wzajemnej pomocy przyszły do Maciejowej.One nie tylko pracowały, wieczór upływał pod znakiem rozmów, śpiewu, modlitwy, opowiadaniu ciekawych historyjek oraz zwyczajnym plotkowaniu. Miłą atmosferę uzupełniał mąż jednej z kobiet Jantek, który w tym czasie pomagał gospodarzowi przy wiązaniu miotły i naprawianiu homonta dla konia, wtrącając się w rozmowy kobiet . Wesoły nastrój wprowadzały Wiśka i rezolutna Zośka, łuskając groch, zwijając wełnę co raz sprawiając kobietom psikusy i figle. Sielankowy nastrój wieczoru dopełniła mała Jagusia przy kołysce. I choć czynność darcia pierza wcale nie należała do atrakcyjnych ani zbyt lekkich, nikt nie narzekał
Po skończonej pracy gospodyni na okrężną kazała sprowadzić muzykanta. Do izby przywiedziono z akordeonem Baśkę Lipcówne i rozśpiewanego Wieśka z Ciszycy, przy muzyce i śpiewie bawiono się oraz częstowano zgromadzoną widownie smakowitymi pierogami , oponkami z ziemniaków oraz plackiem z buraka cukrowego .
Widowisko było przerywane śmiechem zebranej publiczności oraz gromkimi brawami. Wieczór darcia pierza należał do bardzo radosnych.